Wielka Sobota nie okazała się szczęśliwa dla naszego zespołu. W Lubinie Falubaz przegrał już trzeci raz tej wiosny. Jedyną bramkę dla rywali strzelił Mateusz Matras.
Zagłębie II Lubin – Falubaz Zielona Góra 1:0 (1:0).
Bramka: Matras (5).
Zielonogórzanie chcieli przełamać serię porażek. Sytuacja Falubazu jest nie do pozazdroszczenia. Rywale powoli zaczynają uciekać, a my ich nie gonimy.
Mecz w Lubinie rozpoczął się najgorzej jak tylko mógł. Przeciwnicy już na początku wyszli na prowadzenie. Później mecz się nieco wyrównał, ale tempo dyktowali lubinianie. Grą Miedziowych dyrygował doświadczony Aleksandar Todorovski, który bardzo dobrze poczynał sobie na prawej stronie defensywy. Oprócz niego w pierwszym składzie Zagłębia wybiegli m.in. Kamil Mazek, Konrad Forenc czy Mateusz Matras.
Naszym piłkarzom nie można odmówić woli walki czy zaangażowania. Falubaz starał się na tyle, na ile mógł. Rywal długo utrzymywał się przy piłce. Wymieniał dokładne podania i ciężko było mu zabrać piłkę. Podopieczni trenera Andrzeja Sawickiego mieli duże problemy z kreowaniem podbramkowych sytuacji. Nasi nie oddawali strzałów na bramkę, a Wojciech Okińczyc nie otrzymywał piłek od partnerów. Po raz kolejny szwankowały skrzydła. Boczni pomocnicy mieli problemy z wygrywaniem pojedynków z rywalami. Koniec końców wynik 1:0 utrzymał się do samego końca.
- Graliśmy z przeciwnikiem, który miał w składzie bodajże pięciu graczy z ekstraklasowej kadry. Było widać ich indywidualne wyszkolenie. Zaangażowanie było, natomiast fakt jest taki, że przegraliśmy kolejny mecz. Jestem po raz kolejny zawiedziony. Muszę jednak powiedzieć, że jeżeli chodzi o aspekty piłkarskie, to było nasze najlepsze wiosenne spotkanie. Może być to spowodowane tym, że rywal nie grał jak typowy zespół z trzeciej ligi. Widzieliśmy mało wykopywania piłki, dużo gry po ziemi. My dostosowaliśmy się do tego stylu. Niestety nie wykreowaliśmy dogodnych sytuacji. Straciliśmy bramkę po indywidualnym błędzie i to okazało się kluczowe. Zawodnicy ofensywni nie otrzymywali piłek. Mamy problem na skrzydłach. Ten element kompletnie nie funkcjonuje. Mam tydzień czasu na przemyślenia. Od wtorku wracamy do treningów i szykujemy się na Ślęzę. Pozytywem tego spotkania mogą być udane debiuty naszych 17-latków – podsumował trener Andrzej Sawicki.
To trzecia z rzędu porażka zielonogórzan w rundzie wiosennej. Za tydzień do Zielonej Góry przyjedzie Ślęza Wrocław.
Drużyna U-19 w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów uległa we Wronkach Lechowi Poznań 0:6.