Wyjazd do Nowej Soli zakończył się dla nas bardzo dobrze. Pokonaliśmy Arkę 2:0 i tym samym wykorzystaliśmy potknięcie Tęczy-Homanit Krosno Odrzańskie. Na dworze coraz cieplej i w tabeli również. Na termometrach w Zielonej Górze już +12!
Arka Nowa Sól - Falubaz Gran-Bud Zielona Góra 0:2 (0:1).
Bramki: Górski (7), Mycan (86).
Arka: Krajewski - Stankiewicz (od 47. min Kieroński), Lewandowski, Nitka, Wilczyński żk, Rozynek, Rytwiński, Walter (od 60.min Pojnar), Dębiczak, Zawojek, Żurawski (od 35. min Romaszko).
Falubaz: Budzyński - Wojtysiak, Ostrowski, Górski (od 90.min Głuski), Stachurski (od 70.min Athenstadt), Górecki (od 60.min Haraś żk), Babij (od 63.min Cipior), Żukowski, Ziętek żk, Mycan, Konieczny (od 90.min Czarnecki).
Trener Andrzej Sawicki ostrzegał, że w Nowej Soli jego zespół czeka ciężka przeprawa. Osłabiona m.in. brakiem Gracjana Lewickiego Arka postawiła naszej drużynie trudne warunki. Mecz dla lidera tabeli rozpoczął się znakomicie. Bardzo szybko wyszliśmy na prowadzenie. Błąd popełniła defensywa nowosolan. Gospodarze zostawili w swoim polu karnym dwóch naszych zawodników. Piłka posłana z prawego sektora boiska trafiła do niepilnowanego Sebastiana Górskiego. Ten miał czas na przyjęcie futbolówki, poprawienie jej i posłanie precyzyjnego strzału na bramkę Przemysława Krajewskiego. Nasz były golkiper nie miał nic do powiedzenia i szybko prowadziliśmy 1:0.
Arka zabrała się do odrabiania strat. Wypracowała sobie kilka stałych fragmentów gry. Łukasz Budzyński nie mógł się nudzić, ale zachowywał czujność i pewnie wyłapywał kolejne dośrodkowania. W międzyczasie groźny strzał głową oddał Patryk Zawojek, a później ten sam zawodnik uderzał z dystansu. Na linii piłki stanął Jan Romaszko i mogliśmy mówić o sporym szczęściu. W naszych szeregach niezwykle aktywny był Przemysław Mycan. Dokładnie uderzał z rzutu wolnego, dystansu i główkował z bliska, ale czujny był Krajewski. Oglądaliśmy otwarte spotkanie i klasyczną wymianę ciosów. Do przerwy utrzymywało się nasze jednobramkowe prowadzenie.
Po zmianie stron oba zespoły stworzyły sobie po kilka niezłych okazji, ale do bramki trafili tylko zielonogórzanie. W końcówce wyszliśmy z kontratakiem. Przytomnie zachował się Albert Cipior. Dokładnie dograł do Przemka Mycana, a ten podwyższył wynik na 2:0.
Nie było to nasze rewelacyjne spotkanie, ale najważniejsze, że zakończyło się kolejnym zwycięstwem. W sobotę (06.04) gramy u siebie z Pogonią Świebodzin. Bądźcie z nami!
- Cieszymy się z trzech punktów. Nowa Sól okazała się trudnym terenem – mówił trener Andrzej Sawicki – Jesteśmy zadowoleni z punktów, ale gra pozostawiała wiele do życzenia. Arka grała prostymi środkami. Często wznawiała długą piłką, ale my jej nie zbieraliśmy. Rywal był lepszy w przebitkach i wyprowadzał swoje akcje. My nie potrafiliśmy złapać rytmu. Brakowało spokoju w rozegraniu od tyłu. Szybko zdobyliśmy bramkę, ale długo nie potrafiliśmy strzelić drugiej. Okazji nie brakowało i mecz przy 2:0 byłby spokojniejszy. Arka dzielnie walczyła i dobrze, że w końcówce podwyższyliśmy wynik. Rywal trochę opadł z sił i zrobiło się więcej miejsca. Uważam, że nie możemy sobie więcej pozwalać na taką dyspozycję. Gratuluję zespołowi, bo mecz jest wygrany, ale zawodnicy doskonale wiedzą, że nie był to najlepszy występ. Ubiegłotygodniowe zwycięstwo i sytuacja w tabeli były chyba w naszej podświadomości. Mecze same się nie wygrywają. Dzisiaj tak się udało, choć Arka też miała swoje sytuacje. Jednak tak nie może być. Przypominam, że liga dopiero się rozpoczęła. Mamy duży komfort, ale nie możemy podchodzić z rezerwą i marginesem. To nad czym pracujemy w tygodniu, musi być widoczne na boisku. W Nowej Soli tego nie widzieliśmy - dość krytycznie ten mecz ocenił szkoleniowiec.