Trener Andrzej Sawicki cieszy się z kompletu punktów i ocenia kilka aspektów naszej gry. Zapytaliśmy między innymi o sytuacje Wojciecha Okińczyca, dużo minut dla Janka Izdebskiego, czy podobieństwo do meczu z Arką. Zapraszamy do lektury.
Inaczej niż z Arką
-
Pamiętaliśmy o tamtym spotkaniu, gdzie prowadziliśmy 2:0, ale nie napieraliśmy na rywala. Straciliśmy kontaktowego gola i niepotrzebnie zrobiło się nerwowo. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że mamy zrobić wszystko, aby strzelić trzecią bramkę. Zawodnicy wywiązali się z tego. Dość szybko wpadł trzeci gol, który wszystko uspokoił. Wtedy graliśmy swobodnie, a rezultat 0:3 odciął siły przeciwnikowi.
Wpada dopiero później
-
Chcemy jak najszybciej otwierać wynik, ale jeszcze nigdy tak się nie stało. Wciąż na to czekamy. Mieliśmy dwie-trzy sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Wojtkowi wybili z pustej, Albert miał kapitalną okazję, Przemek Mycan również. W pierwszej połowie było ich sporo, a trafiliśmy dopiero w końcówce. Były to mocne ciosy dla rywala.
On chce strzelać
-
Wojtek jest napastnikiem i doskonale go rozumiem. Sam grałem na tej pozycji i wiem jak to jest. Każdy chce strzelać gole. Dlatego też Wojtek nie został zmieniony. Chciałem aby strzelił gola i dla mnie jest to nieważne, że wpadło z karnego. Wierzę, że będzie dla nas dużo strzelał. Nawet jak nie zdobywa wielu bramek, to daje zespołowi bardzo dużo. Potrafi przetrzymać piłkę i jednym ruchem zwieść przeciwnika. Gole są ważne, ale nie najważniejsze. Przemek Mycan strzelił trzy. Cieszę się, bo było go widać tam gdzie trzeba.
Czterech strzelców
-
Model naszej gry tak zakłada. Chcielibyśmy, aby nasze wahadła dochodziły do sytuacji i były skuteczniejsze. Nad tym pracujemy. Ofensywni gracze mają się znajdować w sytuacjach i potem je finalizować. Dobrze, że każdy z nich trafia.
Janek wykorzystuje szanse
-
Powiedziałem mu przed sezonem, że dostanie szansę gry w pierwszym składzie i musi zrobić wszystko, aby ją wykorzystać. Do tej pory trzeba być z niego zadowolonym. Z meczu na mecz wygląda coraz pewniej. Czasami pojawia się jeszcze młodzieńcza fantazja oraz brak doświadczenia w niektórych momentach, ale czekamy też na następnych. Damian Stachurski rywalizuje z nim o pozycję. Mamy Kacpra Lechowicza, dla którego bardzo liczymy. Jest jeszcze kilku chłopaków z U-17. Chciałbym, aby oni dochodzili do pierwszego zespołu i ogrywali się. To nasza przyszłość.
W pucharze nieco zawiedli
-
Muszę powiedzieć uczciwie, że nie wszyscy zagrali tak, jakbym chciał. W Sulechowie kilku dostało szansę i zagrali poniżej oczekiwań. Rywalizowaliśmy z niżej notowanym rywalem i na jego tle drużyna musi pokazać swoją klasę. W pierwszej połowie tego zabrakło. Młodzi muszą pracować, być cierpliwi i czekać na swoją szansę.