Piłkarski Falubaz zakończył rozgrywki na 4-ligowych boiskach zwycięstwem 3:0 z żarskim Promieniem. Po końcowym gwizdku rozmawialiśmy z Romanem Kopaczem, który przyznał, że sobotni mecz był najprawdopodobniej jego ostatnim w barwach zielonogórskiego klubu.
Wygrywamy z Promieniem Żary 3:0, w dobrym stylu żegnamy się z 4. ligą, a ty miałeś w tym widowisku niemały udział.
Udało się wygrać. Trener wystawił po finale Pucharu Polski większość chłopaków, którzy nie grali, albo młodszych zawodników z Centralnej Ligi Juniorów. Brakowało nam troszkę zgrania, ale przy większej skuteczności mogło się skończyć 5 albo 6:0. Cieszy wynik, cieszy to, że nie straciliśmy bramki i drugi raz z rzędu awansowaliśmy do 3. ligi.
Rozmawialiśmy ostatnio i przyznałeś, że mecz z Promieniem będzie twoim ostatnim w barwach piłkarskiego Falubazu. Zgadza się?
Najprawdopodobniej tak. Myśli są różne, ale prawdopodobnie w 3. lidze nie będę już reprezentował barw Falubazu. To jest ciężkie. Przez ostatnie trzy lata zostawiłem tu mnóstwo zdrowia i serca za ten klub. Zawsze chciałem grać w Zielonej Górze. Cieszę się, że stworzono mi taką możliwość, że mogłem reprezentować miasto, z którego pochodzę. Ostatnie tygodnie były dla mnie trudne, ale niestety obowiązki nie pozwalają mi na to, by trenować pięć razy w tygodni i jeździć czasami dzień wcześniej na mecz. Trzeba mierzyć siły na zamiary i prawdopodobnie w 3. lidze już nie będę występował.
Jeżeli był to twój ostatni mecz, to trochę pół żartem szkoda, że Albert Cipior nie puścił tej ostatniej bramki, bo piłka chyba by się wturlała do bramki, co?
Szkoda, szkoda (śmiech). Nie ukrywam, że chciałem strzelić bramkę w ostatnim meczu. Nie udało się, ale wyszły dwie asysty. Myślę, że zagrałem fajny mecz. Cieszę się, że trener dał mi możliwość zagrania 90 minut. Jeżeli mam możliwość, to chciałbym podziękować Marcinowi Grygierowi, który dał mi możliwość grania w Falubazie, wszystkim chłopakom, którzy stworzyli ten klub i ten twór stał się fajną drużyną. Nikt na początku nie spodziewał się, że dojdziemy do 3. ligi. Chcę podziękować im i kibicom, którzy przyjęli mnie jak swojego. Oczywiście nie zapominam o chłopakach, którzy przez te trzy sezony włożyli kupę zdrowia w to, żeby ten klub był teraz w tym miejscu, gdzie jest.