Goście zwyciężyli na stadionie przy ul. Sulechowskiej i dzięki wygranej mogli się cieszyć z utrzymania. Nasz zespół tym meczem pożegnał się z trzecią ligą. Oby tylko na rok.
Mecz rozpoczął się wyśmienicie dla naszych rywali. Już w siódmej minucie dokładną centrę z rzutu rożnego wykończył Arkadiusz Przybyła. Goście musieli zwyciężyć w Zielonej Górze i dość szybko narzucili swoje warunki gry. Strzelona bramka dodała im pewności siebie. Później samo spotkanie nie było fascynującym widowiskiem. Podopieczni trenera Andrzeja Sawickiego dążyli do wyrównania, ale nie potrafili przedrzeć się przez defensywę Pniówka. Graliśmy bez najlepszego strzelca Wojciecha Okińczyca i to było widoczne, szczególnie pod bramką rywala. Znów wróciły dawne problemy i nie stwarzaliśmy sobie tyle sytuacji, co w ostatnich spotkaniach. W przerwie dokonaliśmy ofensywnej zmiany. Za środkowego obrońcę wszedł pomocnik Jan Izdebski. Junior wiosną dostawał sporo szans i zazwyczaj je wykorzystywał. Niestety kolejne gole strzelali tylko przyjezdni. W 65. minucie znów straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Ponownie wrzutka w pole karne, tym razem z rzutu wolnego, zgranie piłki głową... i Kamil Glenc musiał tylko dostawić nogę. Było już 0:2. Wynik ustalił rezerwowy Kamil Witkowski. Akcja rozpoczęła się od naszego wrzutu z autu. W łatwy sposób straciliśmy piłkę na połowie rywala. Ten wyszedł z szybką kontrą, wyprowadził kilka dokładnych podań i "rozklepał" naszą obronę. Ostatecznie na zakończenie trzecioligowych zmagań przegrywamy na własnym boisku. Na szczegółowe podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Pewne jest natomiast to, że sezon 2018/2019 spędzimy w lubuskiej czwartej lidze.
- Chcieliśmy wygrać ten mecz na koniec sezonu. Drużyna z Pniówka była bardziej zdeterminowana. My nie wyszliśmy na ten mecz. Goście mogli go skończyć już w pierwszych minutach. Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo, czy chociażby remis. Skupiamy się teraz na finale Pucharu Polski. Tam będzie się liczyło tylko zwycięstwo - powiedział Przemysław Mycan.
- Wydawało się, że jesteśmy w stanie rozdawać karty w końcówce sezonu. Poprzednie mecze były dobre, ale ten brutalnie wszystko zweryfikował. Przegraliśmy zasłużenie. Nie mieliśmy zbyt wielu argumentów. Pniówek próbował nas rozbić szybkimi atakami i to mu wychodziło. Poziom stuprocentowego zaangażowania tym razem został gdzieś z tyłu głowy. Do tego absencje kilku zawodników i mieliśmy obraz taki, jaki mieliśmy. Na pewno tam zobaczymy inne podejście zespołu - podsumował trener Andrzej Sawicki.
Na szczebel centralny awansowała Skra Częstochowa, a do czwartej ligi spadły również: Górnik II Zabrze (jego los będzie uzależniony od sytuacji Bytovii Bytów i MKS-u Kluczbork), Unia Turza Śląska i Polonia Głubczyce.
Falubaz Zielona Góra - Pniówek Pawłowice Śląskie 0:3 (0:1).
Bramki: Przybyła (7), Glenc (61), Witkowski (88).
Falubaz: Budzyński – Król, Ostrowski (od 46. min Izdebski), Kaczmarczyk, Górski, Małecki, Lechowicz, Babij (od 65. min Konieczny), Athenstadt, Kobusiński, Mycan (od 65. min Wasiak).
Pniówek: Kleemann – Wójcik, Szary, Goik, Przybyła, Adamek, Wuwer, Pieczka (od 60. min Nowara), Glenc (od 88. min Witkowski), Morcinek (od 65 min. Szczyrba), Szatkowski (od 77 min. Krakowski).
Pozostałe wyniki: Ruch Zdzieszowice - Polonia Głubczyce 1:2, Skra Częstochowa - BKS Stal Bielsko-Biała 3:1, Stilon Gorzów - Miedź II Legnica 3:1, Unia Turza Śląska - Rekord Bielsko-Biała 2:0, Ślęza Wrocław - KS Polkowice 2:2, Zagłębie II Lubin - Stal Brzeg 1:1, Piast Żmigród - Lechia Dzierżoniów 2:1, Gwarek Tarnowskie Góry - Górnik II Zabrze.