Drugi zespół KS Falubazu Zielona Góra pokonał wczoraj 4-ligową Syrenę Zbąszynek w ćwierćfinale Pucharu Polski i awansował do półfinału rozgrywek. Po końcowym gwizdku rozmawialiśmy z trenerem Piotrem Żakiem, który analizował mecz i opowiadał o przygotowaniach do sobotniego starcia z Dozametem Nowa Sól w Centralnej Lidze Juniorów.
Panie trenerze, nie będąc faworytem tego ćwierćfinału z Syreną Zbąszynek odnosicie gładkie zwycięstwo i awansujecie do kolejnego etapu rozgrywek pucharowych.
Czy gładkie? Na pewno sporo metrów przebieganych, ale rzeczywiście - patrząc na ilość stworzonych sytuacji, można było to skończyć wynikiem dwukrotnie większym. Szkoda tej straconej bramki, bo patrząc z perspektywy bramkarza, to była jedyna groźna sytuacja, ale okej, stało się. Cieszy oczywiście wygrana. Taka jest niestety różnica między 4. ligą a Centralną Ligą Juniorów. To trochę smutny obraz seniorskiej piłki w warunkach zielonogórskich. Oczywiście nie chcę tutaj nikogo obrażać, ale skoro my gramy w pół rezerwowym zespołem i tak sobie radzimy w półfinale Pucharu Polski, to świadczy o tym, jaki jest przeskok między CLJ-ką a 4. ligą.
Na rozkładzie waszej drużyny już drugi zespół 4-ligowy. Odnoszę wrażenie, że naprawdę chcecie powalczyć o coś więcej, niż traktować to jako małą odskocznię od rozgrywek CLJ.
Traktujemy to jako przygodę, od początku tak do tego podchodziliśmy. Chcieliśmy się tym bawić i to się udaje. Nie koliduje nam to mocno z rozgrywkami CLJ i możemy równomiernie gospodarować siłami.
Rotować składem.
Dokładnie tak. Było to widać w dzisiejszym spotkaniu. Udało się, jesteśmy w półfinale, kolejny mecz przed nami - przygoda trwa.
Widmo ewentualnych derbów ze Stilonem Gorzów Wielkopolski może nieco nakręcić chłopaków?
Na pewno tak. Jednak dla nas celem nadrzędnym jest CLJ, utrzymanie i na tym się skupiamy. Puchar? Tak jak powiedziałem, jest po drodze. Świetnie, że trwa, oby jak najdłużej.
Wracając stricte do meczu. Stworzyliście sobie naprawdę sporo sytuacji. To cieszy, na kilka dni przed bardzo ważnym pojedynkiem z zespołem z Nowej Soli.
To prawda, dziś było sporo możliwości. To wyglądało tak, że każda prostopadła piłka z nieco bardziej cierpliwym podejściem do wyjścia mogła kończyć się sytuacją sam na sam. Za dużo pozycji spalonych, ale okej - uczymy się. Dawno nie byliśmy w takiej sytuacji, by po każdym podaniu móc dochodzić do jakiejś sytuacji. Miejmy nadzieję, że to spowoduje większą pewność wśród chłopaków i w perspektywie meczu z Nową Solą, jak i kolejnych kolejek ligowych, pomoże nam to rozwiązywać sytuacje z przodu na lepszym poziomie.
Spalonych było faktycznie bardzo dużo. W końcówce meczu można było zauważyć, że nie miał już pan siły unosić rąk w geście dezaprobaty.
Część była na styku. Ja bym chorągiewki nie podniósł, ale sędzia podejmował taką, a nie inną decyzję, jednak to nie zwalnia zawodnika z obowiązku wytrzymania tempa wejścia w ten sposób, by nie dać sędziemu pretekstu do podniesienia chorągiewki. Na pewno można było pokusić się o bardziej okazały wynik, ale wpadły trzy bramki i jak dla nas to i tak dużo.
W sobotę ważny mecz, być może najważniejszy w kontekście walki o utrzymanie. Dodatkowa mobilizacja czy pełen spokój?
Przygotowujemy się tak, jak do każdego kolejnego spotkania. Być może w głowach chłopaków coś się dzieje, bo wiadomo, znają się ze szkoły, z boiska, z treningów. Dla nas jest to kolejny mecz, bardzo ważny. Absolutnie nie można traktować pozycji w tabeli przeciwnika jako czynnik, który ułatwi nam działanie. Trzeba podejść do tego spotkania jak do spotkania z liderem i tylko dzięki takiemu podejściu będzie można szukać pełnej zdobyczy punktowej. W naszej sytuacji jest to warunek konieczny, żeby za te sześć kolejek móc podnieść ręce do góry i cieszyć się z celu postawionego przed sezonem.