KS Falubaz Zielona Góra remisuje w meczu 20. kolejki 4. ligi ze Spójnią Ośno Lubuskie 1:1. Bramkę na wagę remisu zdobył wprowadzony w przerwie Łukasz Ziętek, który po końcowym gwizdku ocenił dzisiejsze spotkanie w rozmowie z naszym portalem.
Łukasz, zacząłeś mecz na ławce rezerwowych. Jak to wyglądało z twojej perspektywy? Goście weszli lepiej w ten mecz, czy po prostu wy zostaliście myślami w szatni?
Dokładnie. Weszli lepiej w ten mecz, ponieważ grali dużo bardziej agresywnie. Nie odstawiali nogi, byli głośno na boisku, a my byliśmy trochę jakby przestraszeni. Dlatego być może później w ten mecz wchodziliśmy.
Skąd to się wzięło?
Trudno powiedzieć. Może być to przygotowanie do meczu, wszystko. Naprawdę, wszystko ma wpływ. Być może był to nasz słabszy dzień, ale czynników jest wiele.
W pierwszym kwadransie tracicie bramkę w - powiedzmy szczerze - dziecinny sposób. Przed przerwą Piotrek Piwowarski zostaje wyrzucony z boiska. To z pewnością nie ułatwiło wam odrabiania strat w drugiej połowie.
Cóż, faktycznie, głupio straciliśmy tę bramkę. Ale to błędy młodości. Trudno, piłka odbiła się przed bramkarzem, podskoczyła, bramka wpadła, zdarza się. Ale to był też błąd całej drużyny, bo gdyby obrońcy szybciej wybiegli, to może zdołaliby wybić tę piłkę w aut.
Meldujesz się na placu gry po zamianie stron i niemal od razu witasz się z publicznością bramką, która ostatecznie daje zespołowi punkt. W moim odczuciu - bardzo cenny.
Zgadza się. Fajne wejście, bramka - to zawsze dodaje skrzydeł i można się później bardziej pokazać. Szkoda tych czerwonych kartek. To były dwie niepotrzebne czerwone kartki, a my później musimy gonić w dziewiątkę i ciężko nam stworzyć dominację w środku pola.
Co sądzisz o czerwonych kartkach?
Ewidentnie kartka dla Piotrka… Cóż, nie chcę powiedzieć, że głupia, ale na pewno bardzo niepotrzebna. A co do Maćka Piotruna… Boczny sektor boiska, do środka wchodził boczny pomocnik, a my mieliśmy jeszcze zawodnika na asekuracji, który mógł do przeciąć.