Dla młodego, 19-letniego Karola Kubasiewicza mecz ze Ślęzą Wrocław był debiutem w pierwszym zespole przed własną publicznością. Bramkarz tydzień temu zagrał w Lubinie. Dzięki dobremu występowi dostał kolejną szansę od trenera Andrzeja Sawickiego.
- Wyszliśmy na to spotkanie bardzo pozytywnie nastawieni. Chcieliśmy w końcu sięgnąć po trzy punkty. Wiadomo na jakiej jesteśmy pozycji. Po pierwszej połowie w szatni powiedzieliśmy sobie, że gramy o komplet. Nie udało się, ale przed nami jeszcze dużo spotkań. Mam nadzieję, że damy radę utrzymać się w tej lidze - powiedział Kubasiewicz.
Golkiper przyznał, że zespół był odpowiednio zmotywowany, a w przerwie jeszcze bardziej pozytywnie się nakręcał.
- W przerwie była ostra mobilizacja. Wyszliśmy i zostawiliśmy serce na boisku, ale nic więcej nie udało się zrobić. Teraz gramy z Unią. Turza Śląska to ciężki teren, rywal jest lekko przed nami w tabeli, ale myślę, że to będzie dla nas mecz nawet o dziewięć punktów. Musimy zagrać tam zdecydowanie lepiej i w końcu zwyciężyć - skomentował.
Zapytaliśmy Kubasiewicza o najbliższe dni i ocenę meczu ze Ślęzą.
- Oba zespoły szły atak za atak. My dopiero w końcówce wzięliśmy się za siebie i zaryzykowaliśmy. Trochę szkoda, że tak późno. Próbowaliśmy strzelić zwycięską bramkę, mieliśmy kilka stałych fragmentów, ale czegoś zabrakło. Musimy poprawić szczególnie grę w defensywie. Szkoda straconych bramek, bo szczególnie ta pierwsza padła po bardzo prostym błędzie. Tworzymy też bardzo mało sytuacji do strzelenia gola. Wiosną zdobyliśmy tylko dwie bramki po stałych fragmentów. Na pewno w najbliższych dniach będziemy mocno trenować, aby nasza dyspozycja była zdecydowanie lepsza - zakończył.
Oby w kolejnym spotkaniu nasz bramkarz nie musiał już wyjmować piłki z siatki, a ofensywni piłkarze zaczęli stwarzać więcej sytuacji. Przecież wciąż mamy o co grać!