Piłkarski Falubaz tylko zremisował we wczorajszym meczu 25. kolejki lubuskiej 4. ligi w Drezdenku z Lubuszaninem. Strata punktów sprawia, że przewaga zielonogórzan nad wiceliderem ze Świebodzina topnieje do dwóch punktów. Po końcowym gwizdku rozmawialiśmy z trenerem zespołu, Jarosławem Misiem, który wskazuje na przyczyny utraty kontroli we wczorajszym spotkaniu. Przypomnijmy, że KS Falubaz wygrywał 1:0, jednak nie potrafił dowieźć korzystnego rezultatu do końca, tracąc bramkę na 1:1 w 75. minucie gry.
Panie trenerze, remisujemy w meczu, który zaczął się dla nas bardzo dobrze, bo od szybko zdobytej bramki. KS Falubaz miał wszystkie karty w ręku, żeby wygrać w Drezdenku, ale później coś się zablokowało.
Tak przewidywaliśmy. Mieliśmy praktycznie wszystko, dołożyć trzeba było jedynie dokładności, wykorzystania sytuacji i przede wszystkim większej aktywności. Kibice z Drezdenka mówią nam, że ich drużyna zagrała swój najlepszy mecz, było dużo walki, determinacji, a u nas tego zabrakło. Nie ma co się usprawiedliwiać, że mogło to być efektem środowego meczu pucharowego. Mieliśmy wszystkie karty w ręku. Mieliśmy argumenty, bo mieliśmy sytuacje, chociażby Piotrka Piwowarskiego, który oddał za lekki strzał w światło bramki. Przy własnym rzucie rożnym pozwoliliśmy wyprowadzić kontrę, którą można było przerwać gdzieś w środku pola faulem… To są momenty, które decydują o wyniku meczu. Tak naprawdę piłkarsko przewyższaliśmy przeciwnika tylko na początku pierwszej i drugiej połowy, później to ciśnienie gdzieś schodziło. Ten wynik jest na nasze własne życzenie. Na boisku było z naszej strony za mało determinacji i charakteru, jeżeli chodzi o tempo prowadzenia gry i jakość tej gry.
Po bramce na 1:0 gra wyraźnie siadła. Chcieliście to skromne prowadzenie dowieźć do końca?
Na pewno element fizyczny ma znaczenie, ale to 1:0 można było spokojnie dowieźć, a nawet podwyższyć wynik. Jednak trzeba było spełnić kilka warunków: obserwować grę, być bliżej przeciwnika i być bardziej zdeterminowanym, żeby te trzy punkty stąd wywieźć. Zabrakło tej stuprocentowej determinacji, którą mieliśmy chociażby w środę w meczu z Portem 2000 Mostki. To były dwa różne zespoły. Tam walczyliśmy z charakterem. Dziś to wyglądało tak, jakbyśmy chcieli przejeść przez ten mecz najmniejszym nakładem sił i pojechać do domu. Tak się nie da. Tym bardziej, że Lubuszanin to wymagający przeciwnik, który punktuje na wiosnę. My ten moment przespaliśmy i dlatego wracamy tylko z jednym punktem.