KS Falubaz Zielona Góra nie bez problemów uporał się na inaugurację rundy wiosennej z Tęczą Krosno Odrzańskie. Po spotkaniu rozmawialiśmy z obrońcą naszej drużyny, Andrzejem Dorniakiem.
Pierwsza połowa do straty bramki - bardzo dobra. W drugiej coś się zacięło i na pewno dla was nie była to gra, którą sobie zakładaliście.
W szatni trener też nam powiedział, że pierwsze dwa kwadranse zagraliśmy wzorcowo. Wymienialiśmy piłkę, ta nam nie uciekała, graliśmy na jeden, dwa kontakty. Efektem tego były dwie bramki, więc czego chcieć więcej? Po prostu bramka stracona na koniec pierwszej połowy nas lekko podłamała.
Stąd słabsza druga część?
Powiem więcej - wydaje mi się, że w drugiej połowie Tęcza grała lepiej niż my. My się broniliśmy, mecz obrócił się o 180 stopni. W pierwszej połowie graliśmy piłką, a w drugiej nic nie wychodziło. Wręcz przeciwnie - było na odwrót.
Co mogło być tego przyczyną?
Trudno powiedzieć. Myślę, że to różnica tylko jednej bramki i myśl, że mogą nam uciec punkty. Być może trochę się baliśmy grać piłką. Każda strata mogła skończyć się też stratą punktów. Może z tego wynika problem.
Koniec końców punkty zostają w domu i z tego można się cieszyć.
Z tego trzeba się cieszyć. Wolę zdobyć trzy punkty po brzydkiej grze, niż wymieniać setki podań, dostać dwie długie piłki i zremisować albo przegrać mecz.