Albert Cipior, choć nie wpisał się na listę strzelców, to był z pewnością jednym z wyróżniających się zawodników w dzisiejszym spotkaniu piłkarskiego Falubazu ze Skrą Częstochowa. Po remisie 2:2 z ekipą spod Jasnej Góry zawodnik wyznał, że czuje niedosyt. Zdaniem pomocnika KS Falubaz był w stanie pokonać lidera tabeli 3. ligi.
Ratujecie remis ze Skrą Częstochowa niemal rzutem na taśmę. „Uff” chciałoby się powiedzieć.
Ktoś może powiedzieć „uff”, ale ja powiem, że jest niedosyt.
Dlaczego?
Wydaje mi się, że mogliśmy spokojnie ich ukuć. Myślę, że wynik 2:0 dla Skry nie odzwierciedlał do końca tego, co działo się na boisku. My też graliśmy w piłkę i pokazaliśmy, że nie jesteśmy słabsi. Mogliśmy spokojnie walczyć o pełną pulę.
Odniosłem podobne wrażenie. Można było zrobić coś więcej przy straconych bramkach?
Ja bym Arka za to nie winił. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że bramka padła po „strzale życia”. Przy drugiej „Fabian” ładnie wybronił, ale zabrakło asekuracji. Wszystko sobie przeanalizujemy.
Nie poddaliście się, pokazaliście charakter i to są powody do radości, prawda?
Jasne. Na pewno to cieszy. Jest charakter, jest wola walki, a to jest najważniejsze w piłce. Wydaje mi się też, że pokazaliśmy kawałek dobrej piłki, bo miejscami potrafiliśmy z nimi grać jak równy z równym, a czasami nawet lepiej od nich.
Po przerwie wasza gra wyglądała nieco inaczej. W szatni było gorąco?
Był spokój. Nie było żadnych nerwowych ruchów ani słów. Po prostu powiedzieliśmy sobie, że oni są spokojnie do pokonania. Wyszliśmy pewni siebie i zaczęliśmy grać w piłkę.