Aktualności

Nie zmienimy swojego stylu

Już w sobotę gramy u siebie z Cariną Gubin. Przed wznowieniem rundy rewanżowej porozmawialiśmy z trenerem Andrzejem Sawickim. Szkoleniowiec opowiedział o przebiegu okresu przygotowawczego, stanie kadrowym zespołu i planach na wiosnę. Zapraszamy do lektury!

 

Zakończyliście przygotowania wysokim zwycięstwem. Trener jest zadowolony z całego okresu przygotowawczego?

- Myślę, że tak. Przebiegł bez większych komplikacji. Przydarzyło się parę urazów i to zawsze martwi, ale nie tylko my się z tym zmagamy. Tylko z tego powodu mogę mieć lekki niedosyt, że do pierwszego meczu nie przystąpimy w pełnym składzie. Mieliśmy stworzone super warunki i zrobiliśmy praktycznie wszystko, co sobie zaplanowaliśmy. Kilka gier nie doszło do skutku, ale mieliśmy wtedy trochę problemów kadrowych. Rozchorowała się nasza młodzież, a to było robione pod nią. Rozegraliśmy wiele spotkań, ale wszystko fajnie rozbiło się na minuty.

Szczególnie mogą cieszyć dobre sprawdziany z trzecioligowcami. Było to chyba robione już pod kątem przyszłego sezonu?

- Grając z lepszym przeciwnikiem zawsze więcej się uczymy. Rywal ma swoją klasę i pokazuje nasze błędy. Mecze z Wartą, Stilonem i Ślęzą budują i napawają optymizmem. Również ostatni sparing z rezerwami Lecha, które tylko z nazwy były trzecioligowcem. Ten skład spokojnie mógłby grać w drugiej lidze. Takie mecze pokazują, że nasz styl grania i kierunek w którym idziemy jest słuszny.

W marcu zapowiadają się bardzo trudne warunki pogodowe. Można w jakiś sposób uczulić i przygotować zawodników na to? Czasami przypadek może odegrać dużą rolę.

- To prawda. Przy takiej pogodzie jak w sobotę, element przypadku jest bardzo duży. Wiatr rozdawał karty. Graliśmy z przeciwnikiem, od którego byliśmy piłkarsko lepsi. Mam nadzieję, że pogoda się poprawi i w lidze warunki losowe nie zadecydują o wyniku.

Zaczynamy z Cariną, potem gramy z Tęczą. Dla was to dobrze, że od razu powalczycie z czołówką? Jak trener do tego podchodzi?

- Zawsze w pierwszym meczu po zimowej przerwie pojawia się element niepewności. Wydaje mi się, że jesteśmy świadomi swojego potencjału i stylu gry. Myślę, że przy odpowiednim podejściu do tych spotkań i motywacji, której na pewno nie zabraknie, z tą jakością, jaką mamy, powinniśmy patrzeć na wszystko optymistycznie. Nie ma znaczenia czy na początku zagramy z mocniejszymi, czy słabszymi. Po tych dwóch meczach nie awansujemy, ani niczego nie stracimy, nawet, gdyby się nie udało. Do rozegrania jest jeszcze 15 spotkań i patrzymy pojedynczo na każdy mecz. Trzeba być skoncentrowanym na każdym pojedynku. Jesienią pokazaliśmy, że jesteśmy mega mocni na własnym boisku. Mam nadzieję, że tak będzie nadal. Wiosną zagramy jeden mecz więcej w domu. Jestem przekonany, że będzie dobrze.

Wydaje się, że pierwsza jedenastka na Carinę może się tylko nieznacznie różnić od jesiennych spotkań?

- Pewne rzeczy wymusiły kontuzje Artura Małeckiego i Alberta Cipiora. Ich prawdopodobnie zabraknie w sobotę. Cieszy powrót Kuby Babija, który nieźle się prezentuje. W pierwszych spotkaniach zabraknie też Wojtka Okińczyca i tak naprawdę tracimy trzy ważne armaty. Z drugiej strony jest to szansa dla innych. Bartek Konieczny pokazał świetną dyspozycję i na ten moment jest bliski pierwszej jedenastki. Wygląda fantastycznie i o to chodzi. Tak już jest w piłce, że pech jednego równa się szczęściem drugiego. Trzeba czekać na swoją szansę i ją wykorzystać. Nie ma przyspawanych miejsc, ponieważ zespół jest wspólnym dobrem. Jeżeli ktoś nie zacznie grać w pierwszym składzie, a wykorzysta swój moment, to zapracuje na pierwszy plac. Ja tak do tego podchodzę. Zawsze jest kręgosłup, ale nie jest powiedziane, że nie będzie zmian. Mamy dużo możliwości na pozycjach. Zimą próbowałem różnych wariantów i myślę, że nigdzie nie będzie problemów. Jest z czego wybierać.

Falubaz od dawna ma swój styl. Atak pozycyjny wiosną będzie jeszcze lepszy i jest budowany też pod kątem przyszłego sezonu?

- Mamy dominować i chcemy to robić. Zależy nam, aby jak najszybciej zabierać piłkę rywalowi. Nie zmienimy naszego stylu. Być może grając na wyższym poziomie, w niektórych momentach meczu zaczniemy zachowywać się inaczej, ale filozofia grania się nie zmieni. Mecz z rezerwami Lecha Poznań pokazał, że tak można grać. Oczywiście, trzeba jeszcze bardziej poszanować piłkę i przy ich agresywnym pressingu trochę tego brakowało. Myślę, że chłopcy wierzą w to, że nasz styl przynosi oczekiwany efekt. Ilość stwarzanych sytuacji też pokazuje, że to dobry kierunek.