Aktualności

Jarosław Miś: Chcę pochwalić cały zespół

KS Falubaz Zielona Góra pokonuje po serii rzutów karnych 3-ligowy Piast Karnin Gorzów Wielkopolski i awansuje do półfinału Pucharu Polski na szczeblu województwa lubuskiego. Po spotkaniu z gorzowianami rozmawialiśmy ze szkoleniowcem piłkarskiego Falubazu, Jarosławem Misiem.

 

Panie trenerze, KS Falubaz wygrywa po rzutach karnych z Piastem Karnin i awansuje do półfinału Pucharu Polski. Mam wrażenie, że zagraliście wyśmienitą pierwszą połowę. Stwarzaliście sytuacje, dobrze wyglądały boki, jednocześnie nie dopuszczaliście do głosu rywala. Wszystko zmieniło się wraz z czerwoną kartką dla Przemka Krajewskiego…

Dokładnie tak. Wiedzieliśmy po sparingu z Karninem, że po wysokim ataku i pressingu trener Mateusz Konefał zmieni ustawienie i będą szukali dłuższych piłek. I tu chcę pochwalić cały zespół, ponieważ pod kątem taktycznym realizowaliśmy wszystko bardzo dobrze. Byliśmy przekonani, że po wyjściu na drugą połowę w ten sam sposób będziemy realizowali zadania defensywne, ale też ofensywne. Jak pan słusznie zauważył - nasze boczne sektory w ofensywie bardzo dobrze „hulały”, dochodziliśmy do pola karnego, ale tam brakowało nam 2-3 zawodników, żeby to wszystko wykończyć. Natomiast co do decyzji Przemka… Mariusz Kaczmarczyk był w posiadaniu piłki, Przemek krzyknął „moja”, więc Mario to zostawił… Ewidentne wejście w nogi przeciwnika, zupełnie niepotrzebne. Nie ma co komentować, czerwona kartka i mecz zaczął się robić pod górkę. Grając w dziesiątkę straciliśmy dwie bramki, przegrywaliśmy 1:2 i przesunęliśmy Andrzeja Dorniaka, bo brakowało nam zawodników z przodu. Przejście na trójkę obrońców grając w dziesięciu było nakazane, jeżeli chcieliśmy się liczyć dalej w grze. Szybko strzelona bramka przez Andrzeja na 2:2 dawała nam dalej szansę i po wymęczeniu, ogromnej pracy w defensywie, wyczekaliśmy do rzutów karnych i było elegancko.

 

Oczywiście, jedna strona medalu to gra przez bardzo długi fragment meczu w osłabieniu. Z drugiej strony, nie boli pana nieco fakt, że straciliście dwie bramki po dwóch stałych fragmentach gry? Teoretycznie grając jednego mniej, to najprostszy element, przed który można się obronić…

Tak. Ale trzeba też przyznać, że Dawid Kucharski i Adam Suchowera bardzo dobrze wchodzili. Mateusz Konefał bardzo dobrze wrzuca te piłki na piąty metr, a to zawsze jest trudne w ocenie dla bramkarza. My też mieliśmy swoje stałe fragmenty gry. W pierwszej połowie zawodnicy mi mówili, że nawet po jednym z nich wpadła bramka, bo Fabiański niejako zza linii wybijał piłkę. Nawet w doliczonym czasie gry szukaliśmy stałych fragmentów, aby zdobyć jeszcze zwycięską bramkę.